emanacjach panny, którą sobie upatrzył na żonę. Opuścił ją, zgorzkniały - po tygodniu zwrócili sobie pierścionki.<br>7 <br>- Dzień dobry, droga mamo... <br>- Dzień dobry, Władysiu. <br>Róża - wysoko wsparta na poduszkach - miała głowę odrzuconą w tył. Witając przybyszów nie zmieniła pozycji. Władysław zobaczył z twarzy matki tylko usta: wargi, poruszające się leniwie przy dźwięku słów, i - zawsze białe - równe duże zęby. Usta, tak widziane, były młode. Matka patrzyła w sufit... Podeszli bliżej z Jadwigą, pochylili się nad leżącą. Syn ucałował ciepłą, muskularną rękę, Jadwiga - jak zwykle wobec Róży, zdyszana - ledwie wyjąkała: <br>- Jakże mama się czuje? Czy to migrena? Czy przechodzi? <br>Róża odetchnęła głęboko. Nie