płonęły gromnice, zleciały się baby z całej kamienicy. Wszyscy ją tu znają. <br><br>"Gasnę jak świeca" - powiedziała. Tak. Z każdym dniem mniej w niej było życia. Patrzeć na to. Oglądać ten proces. Po raz pierwszy. <br>Basen, mycie, zmienianie pościeli. Trzeba było prosić sąsiada o pomoc, bo nie mogłyśmy - zupełnie już bezwładnej - dźwigać. Chudziutka jak szkielet, przykro dotknąć, ręce maleńkie, żyły na wierzchu, a nogi i brzuch rozdęte. Już nic nie je, pije tylko gorzką herbatę i nawet po herbacie wymiotuje czarną, krwawą śliną. Niezmącona świadomość jest źródłem dodatkowej udręki. Widzi, ile sprawia kłopotu, wstydzi się swego stanu. Basia mówi, że zawsze była