Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
jonatana, na pewno nie z wołyńskich sadów, bo i skąd, tylko spod Grójca.
Najtrudniejsze jabłko do zgryzienia.
Raptem w drzwiach pojawił się watażka z czubem spadającym na czoło, podrzucił go w górę zawadiackim ruchem, jakby miał zamiar wycinać hołubce, i dziarskim głosem zawołał: - Do koryta, panowie szlachta!
Nie słyszeliście, że dzwonią?!
Obiad!...
Zanim zdążył to obwieścić, kilku zerwało się z łóżek i na wyprzódki, popychając się wybiegło z sali, wśród nich młody D., Jasieńku i Wacuchna.
Dziadek siedział nieporuszony.
Następni wychodzili bez szczególnego pośpiechu, ale na ich obliczach malowała się wyraźna radość i podniecenie, jakkolwiek trzymane w ryzach, jak przystało na
jonatana, na pewno nie z wołyńskich sadów, bo i skąd, tylko spod Grójca.<br>Najtrudniejsze jabłko do zgryzienia.<br>Raptem w drzwiach pojawił się watażka z czubem spadającym na czoło, podrzucił go w górę zawadiackim ruchem, jakby miał zamiar wycinać hołubce, i dziarskim głosem zawołał: - Do koryta, panowie szlachta!<br>Nie słyszeliście, że dzwonią?!<br>Obiad!...<br>Zanim zdążył to obwieścić, kilku zerwało się z łóżek i na wyprzódki, popychając się wybiegło z sali, wśród nich młody D., Jasieńku i Wacuchna.<br>Dziadek siedział nieporuszony.<br>Następni wychodzili bez szczególnego pośpiechu, ale na ich obliczach malowała się wyraźna radość i podniecenie, jakkolwiek trzymane w ryzach, jak przystało na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego