Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Dziś część ich się rozmyła, reszta zarosła. Ale zdarzały się jeszcze miejsca nie naruszone. Ostrożnie, żeby się nie pokłuć czy nie poplamić ubrań, rozsuwaliśmy gałązki zdziczałych malin czy agrestu i wyciągaliśmy się na takim ocalonym tarasie jak na szerokiej ławce.
- Jak tutaj ślicznie - powtarzał ksiądz.
- Prześlicznie - wtórowałem mu jak wierne echo.
- Ale w San Sisto! - zaczynał on wtedy. - W San Sisto powietrze jest sto razy czystsze. Widoki przez to jak przez silne szkła optyczne. Mówię panu: kryształ.
Od tego się zaczynało. A potem, że przepędził w San Sisto pięć lat. Następnie podkreślał, że licząc je miarą kapłańską, a więc w kategoriach
Dziś część ich się rozmyła, reszta zarosła. Ale zdarzały się jeszcze miejsca nie naruszone. Ostrożnie, żeby się nie pokłuć czy nie poplamić ubrań, rozsuwaliśmy gałązki zdziczałych malin czy agrestu i wyciągaliśmy się na takim ocalonym tarasie jak na szerokiej ławce.<br>- Jak tutaj ślicznie - powtarzał ksiądz.<br>- Prześlicznie - wtórowałem mu jak wierne echo.<br>- Ale w San Sisto! - zaczynał on wtedy. - W San Sisto powietrze jest sto razy czystsze. Widoki przez to jak przez silne szkła optyczne. Mówię panu: kryształ.<br>Od tego się zaczynało. A potem, że przepędził w San Sisto pięć lat. Następnie podkreślał, że licząc je miarą kapłańską, a więc w kategoriach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego