całą należną rozwagą.<br>"Tuszę", jaka wyszukana elegancja - pomyślał Jassmont.<br>Szyc gładził włosy. - Uff, przyznam, że te polityczne dyskusje mnie męczą. Czy nie uważa pan, że to okropne, aby dwaj pisarze byli przymuszani do czegoś takiego. Wojna, polityka, dla mnie jest tylko jedno wyjaśnienie: obaj jesteśmy cząstką polskiego losu - dokończył z emfazą.<br>Znowu, a może stale, tylko że słabiej, brzęczały szybki kredensu. Trzaskała podłoga pod kaflowym piecem, stamtąd wyruszył Szyc, aby obejść stół, wyminąć Jassmonta i plecami do niego stanąć przy kotarze. Zdawało się, że przeżuwa własne myśli. Owijał włosy wokół palca, czego w puchnącej i wirującej szarości Jassmont nie mógł widzieć