słyszałam uwagi wypowiadane pogardliwym tonem: "A ty co, feministka?" I tu robiłam się czerwona jak burak i zaraz gorliwie zaprzeczałam (wiem, wiem - tchórzostwo, ot co). Ale jednak. Wstęp do numeru, a także artykuł "Twoje życie zależy od ciebie" Elżbiety Szawarskiej, poruszyły mnie, wkurzyły (strzeżcie się, mężczyźni), a także napełniły nową energią. Tak. Jestem i chcę być feministką. To nie fair, że z powodu niewystarczającej ilości testosteronu musimy o wszystko starać się (czytaj: walczyć) dwa razy mocniej niż faceci. Staram się coś zmienić. Najlepiej zacząć od porządków we własnym ogródku. Na razie staram się głębiej poznać ideologię. Mam nadzieję też, że uda