do większego wysiłku.<br> Na początku lat dwudziestych naszego stulecia wielka epidemia malarii nawiedziła jedną z dzielnic Tbilisi, położoną nad rozległymi mokradłami. Nie znano jeszcze wtedy nowoczesnych środków owadobójczych, wydawało się, że niewiele można pomóc ludności, która radziła sobie na własną rękę. Była to zresztą droga odwrotu, jak w czasie średniowiecznych epidemii, kiedy zawołanie: "fuge cito, vade longe, redi tarde" (uciekaj szybko, idź daleko, wracaj późno) było hasłem i ratunkiem przerażonych ludzi.<br> W tej dzielnicy mieszkało wtedy około trzech tysięcy ludzi, co szósty przypłacił życiem ten najazd choroby, reszta zostawiła domy i dobytek na łasce losu, ratując życie. Uważa się, że klęska