że nie do kąpieli. Od momentu jej pierwszego wydania w 1995 roku księgarze na całym świecie zastanawiali się, czy umieścić ją na półkach z pozycjami kulinarnymi, czy też na tych z beletrystyką. Wspaniały zbiór esejów, które oscylują pomiędzy gawędą biesiadną a filozoficzną rozprawką, czyta się jak dobre pamiętniki jakiegoś słynnego erudyty. Ale w szczegółach tkwi mały diabełek - każdy epizod tak ewoluuje, że kończy się przepisem kulinarnym na jakieś smaczne danie. I mówię wam - zjeść na przykład takie coq au vin to nic. Przyrządzić coq au vin to też nic. Ale zakochać się w coq au vin i je przyrządzić - to przeżycie