lub dwa razy w tygodniu<br>odprowadzał grupy mężczyzn na dworzec, kupował im<br>bilety i wysyłał do Budapesztu. "Jedźcie, chłopaki, i bijcie<br>dzielnie Niemców. Do zobaczenia w wolnej Polsce!" - mawiał<br>im na pożegnanie.<br> Nie było dnia, żeby do obozu tego nie trafiali nowi<br>przybysze z kraju. Jedni odsyłani byli z punktów etapowych<br>przez łączników zaangażowanych w akcji przerzutowej "Ewa",<br>innych kierowali tam mieszkańcy Losoncza, przeważnie<br>Słowacy, doskonale zorientowani w sytuacji.<br> Gdy nadeszło Boże Narodzenie, Jan Wojciuch sprawiedliwie<br>podzielił swój czas między obu przyjaciół z Losoncza,<br>pierwszy dzień spędzając u swego gościnnego gospodarza,<br>drugi u Lorenca. Nie zdołali oni jednak, mimo swojej<br>serdeczności