W ubiegłym tygodniu Amerykanie obchodzili największe swoje święto - Dzień Dziękczynienia (zawsze czwarty czwartek listopada). Przypomnijmy, że to pamiątka po prawdziwych pionierach, którzy rzucili Europę, by zbudować lepszy świat. Zdecydowanie w opozycji do tego, który znali. Nawet sama Statua Wolności jest symbolem rozgraniczającym oba światy, w każdym razie w przeszłości. Przecież europejskiego emigranta miał witać świat lepszy. Zimna wojna z ZSRR spychała takie porównania w cień; najważniejsze było przeciwstawienie Wolnego Świata - komunistycznej ułudzie, Ameryka, nawet jeśli miała wstydliwe strony, przewodziła walce z ustrojem niewoli. Jej krytykę, zwłaszcza po naszej stronie żelaznej kurtyny, kwitowano by śmiechem, na zasadzie - "A u was biją Murzynów