karę śmierci. "Patrzyłem, jak umiera przez szklaną szybę w pomieszczeniu przylegającym do komory straceń. Widzieliśmy, jak wargi Tracey układają się, by wypowiedzieć słowa ťI love youŤ. Patrzyłem? Widzieliśmy? Toby Moore zebrał dowody, że autor relacji nie mógł być świadkiem egzekucji - brytyjskich dziennikarzy nie wpuszczono na teren więzienia. Rozwścieczeni koledzy po fachu napisali o zmyśleniach do poważnej prasy. Jak zachowała się redakcja tabloidu? Zamiast przeprosić, broniła korespondenta, że zmyślenie to nie kłamstwo, a zresztą korespondent rozmawiał z naocznymi świadkami egzekucji i przekazał wiernie, co widzieli. Z dziennikarzem, skądinąd bardzo zdolnym, pożegnano się jednak wkrótce po aferze, tyle że po cichu.<br><br>Takie barwne