wrażenie, że to miejsce jest w jakimś czwartym wymiarze i nasycone fluidem... przecież tu krzyżowały się losy dwudziestego wieku... i tym podobne banały... Ludzie nadchodzą od nowej bramy, która ma sprawić, że władcy wampirycznego mocarstwa już nie wrócą, nie będą mogli wrócić do defilad, do militarnych ekshibicjonizmów, do tych ogromnych fallusów pochyło wznoszących się z platform... nadchodzą od nowej bramy ciemne sylwetki i są jak statki na morzu. Najpierw widzi się tylko głowy, potem popiersia, potem w amerykańskim planie, wreszcie stąpają po powierzchni. Na Maneżskiej Płoszczadi widzę Lenina w czarnym garniturze... Lenin - myślę sobie - Lenin! Przechodzę, przybliżam się, Lenin rozmawia z