rodzaju tego u pani Romy, czy widzisz ją, jak się myje w brudnej łazience, jak smaży na płytce w pokoju jajecznicę? Albo u ojca na wsi obok Małgośki? <br>A jednak muszę pójść. Tata oczekuje po mnie "fasonu". I Zośka też. Bratnia dusza. <br>Trzymam ten "fason", ale cholernie mi głupio. Czuję fałsz w każdej sytuacji, w każdej rozmowie, w każdym geście. Widzę siebie włóczącego się po lesie, siedzącego nad Świstawką, pracującego z ojcem w polu. Tam dziś powinienem być. Dlaczego ulegam tym kretyńskim "koniecznościom"? Ciągle chcę coś udowadniać sobie, światu, innym. A najważniejsze to być sobą, i niech się dzieje, co chce