Amiens, zamalowana całkowicie białą farbą szyba na rue Jacob wśród<br>wystawnych sklepów antykwarskich, na której jacyś robotnicy czy<br>przechodnie wydrapali dziesiątki adresów i dowcipów (w pierwszej chwili<br>byłem pewny, że to świetnie skomponowane i pomyślane wejście do nowej<br>boite de nuit), mur szary, ciepły w Maisons-Laffitte, na którym białą farbą namalowano paralelogramy nierównego kształtu i wielkości, bez cienia estetycznych intencji<br>(pewno zamalowano napisy Paix en Algérie), schody wyjściowe w kinie na<br>Champs Elysées, ciemne, brudne, koloru ciemnego wina, z jedną smugą<br>ostrego cynobru u boku elektrycznej lampki - ile takich wstrząsów<br>wzrokowych mógłbym wyliczyć, by nie być gołosłownym. Czy i do