starą, to by się pani też zlitowała, jak będę <br>chciała wziąć węgiel, to przyjdę po klucze, powiedziała, <br>i tak zostało. Jednego razu ktoś dzwoni jak <br>na alarm, otwieram, patrzę, nie znam, stoi wypudrowana, <br>wypachniona, włosy pomalowane na fioletowo, <br>słyszała pani, jak dzieciaki ją prześladują, <br>że sobie w biurze kopiowym ołówkiem farbuje, <br>i mówi, że chce klucz do piwnicy, ja zdziwiona <br>mówię, że jej nie znam, a ona, że nie muszę jej <br>wcale znać, bo jej matka ma z nami wspólną piwnicę, <br>co za bezczelność, to przechodzi ludzkie pojęcie, <br>wspólną piwnicę, wzięła klucze i poszła...<br><br>- Pani jest dziwna, jak pani mogła dać