dzień zwiedzałam Kraków, to bardzo piękne miasto, bardzo stare, chociaż małe, nie takie duże jak Paryż, i poszłam znowu na moja ulicę, do dzielnicy żydowskiej, bo chciałam usiąść sobie w jakiejś kawiarni i pomyśleć trochę, powspominać, ale okazało się, że tam jest mnóstwo ludzi, i stoi scena, i jest jakiś festiwal, wielki koncert, a na scenie śpiewali po hebrajsku i ja nic z tego nie rozumiałam.<br>Ta moja ulica nazywa się Szeroka, bo wygląda zupełnie jak rynek. Teraz naokoło są same hotele, restauracje i kawiarnie, i jest też jeden, samotny wśród tych wszystkich uciech, komisariat policji. Jak tam przyszłam, to było