Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
ganku, aby tak jak był wstał od stołu, odbyć codzienną nadwieczorną przechadzkę po całym dworskim obejściu.
Zwykłym trybem zaczynał od stajen. Więc wytargawszy po drodze za ucho chłopaka, który nie dość starannie zmywał przy studni wielkie, drewniane dzieże kuchenne - zmierzał ciężkim krokiem ku folwarcznym zabudowaniom.
Połechtał mu nozdrza zgrzany, kwaśny fetor stajni.
Na belce wrótni, przymkniętej do połowy, zawiesił ktoś wielką, popękaną latarnię, z której kopcący ohydnie ogarek mżył do wnętrza niepewnym żółtawym blaskiem... Kilka ciemnych, dobrze rozrosłych zadów końskich majaczyło w grudzach; dwaj fornale snuli się w cieniach, zadając do żłobów.
Z kąta stajni uderzył pana Czartkowskiego blask drugiej, jaśniejszej
ganku, aby tak jak był wstał od stołu, odbyć codzienną nadwieczorną przechadzkę po całym dworskim obejściu.<br>Zwykłym trybem zaczynał od stajen. Więc wytargawszy po drodze za ucho chłopaka, który nie dość starannie zmywał przy studni wielkie, drewniane dzieże kuchenne - zmierzał ciężkim krokiem ku folwarcznym zabudowaniom.<br>Połechtał mu nozdrza zgrzany, kwaśny fetor stajni.<br>Na belce wrótni, przymkniętej do połowy, zawiesił ktoś wielką, popękaną latarnię, z której kopcący ohydnie ogarek mżył do wnętrza niepewnym żółtawym blaskiem... Kilka ciemnych, dobrze rozrosłych zadów końskich majaczyło w grudzach; dwaj fornale snuli się w cieniach, zadając do żłobów.<br>Z kąta stajni uderzył pana Czartkowskiego blask drugiej, jaśniejszej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego