papieru na klatce schodowej, proszę wejść do środka. <br>- No niby tak - zgodził się przybysz. <br>Kiedy zdjął pelerynę, Ewelina rozpoznała mundur leśnika. <br>- Pan z daleka?<br>- Z Olsztyńskiego, trzeba się będzie zbierać na pociąg, bo to na jednej przesiadce się nie skończy, takie te połączenia... <br>Ewelina posadziła gościa w fotelu, podsunęła mu filiżankę kawy, właśnie ją przecież zaparzyła, a potem rozwinęła papier. To był portret młodej kobiety, która patrzyła bez uśmiechu gdzieś przed siebie. W jej oczach krył się jakiś bezbrzeżny smutek. <br>- Czy pan jest pewien, że ten portret jest przeznaczony dla mnie?<br>- Jak tu panią widzę - odparł. - Mnie powiedziano, że to panina