w kinie" - przemknęło przez myśl Zygmuntowi, amatorowi filmów sensacyjnych. Ale Północny nie chciał umrzeć. Toż to już masakrowanie. Jego ciało przyjmowało kolejne razy. Bez skutku. Aż się Zygmunt zmęczył! Zasapany, nie wierzył, po prostu nie wierzył, że ofiara nadal żyje, choć kaszle, nadal siedzi, choć zgięta, nadal łapie powietrze, choć flaki prawie na wierzchu, jak w witrynie mięsnego sklepu.<br>- Jeszcze ci mało? - wykrztusił Północny takim tonem, jakby to Zygmunt, nie on mógł sobie liczyć kiszki. - Słabość, Zygi, słabość. Walcz ze słabością!<br>No, tym to już doprowadził Zygmunta do szewskiej pasji. W sądzie można będzie bez trudu udowodnić afekt. Rzucił się na