około dziesiątej wieczorem. Zabrali ze sobą metalową łyżkę montażową. Zamek drzwiowy nie chciał ustąpić, wyważyli więc zawiasy. Wiedzieli, że babcia o tej porze już śpi, nie oczekiwali żadnego oporu. Liczyli nawet na to, że nie obudzi się, a oni cichutko zagarną kuferek ze skarbem i uciekną. Stało się inaczej. Przy forsowaniu zawiasów narobili hałasu, obudzili gospodynię. Wyrwana ze snu kobieta zaczęła przeraźliwie krzyczeć: - Jezu Maryja, bandyty! Bandyty, nie zabijajcie!<br><q>- Gdzie skarb dziedzica, gadaj, bo w łeb!</> - postraszyli, ale podobno nie mieli zamiaru robić jej krzywdy. Oczekiwali, że przestraszona kobiecina od razu wskaże, gdzie trzyma skarb. Ale kobieta krzyczała coraz głośniej, wzywała