Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
w terminie, powiedzmy, dwóch miesięcy, całej kwoty, czyli sześćdziesięciu pięciu tysięcy.
- Oczywiście, w hotelu panu napiszę.
- Nie piekarnia - Gorczyca wyciągnął plik banknotów. - Może być po rajdzie.
Razem skierowali się w stronę wejścia.
Na parkingu wrzało. Za każdy samochód zabierali się od razu mechanicy, zmieniali koła, usuwali uszkodzenia powstałe w czasie forsownego treningu, wymieniali zdarte nakładki hamulcowe, regulowali silniki.
Od strony wjazdu zbliżał się ubłocony fiat Kosińskiego. Stojący w drzwiach hotelu Wyroba natychmiast ruszył w jego kierunku. Za nim podreptał wiotki młodzieniec z magnetofonem na ramieniu.
- Panie Jacku! - wołał z daleka Wyroba - panie Jacku! Kosiński zatrzymał się i wysiadł z samochodu.
- Czy
w terminie, powiedzmy, dwóch miesięcy, całej kwoty, czyli sześćdziesięciu pięciu tysięcy.<br>- Oczywiście, w hotelu panu napiszę.<br>- Nie piekarnia - Gorczyca wyciągnął plik banknotów. - Może być po rajdzie.<br>Razem skierowali się w stronę wejścia.<br>Na parkingu wrzało. Za każdy samochód zabierali się od razu mechanicy, zmieniali koła, usuwali uszkodzenia powstałe w czasie forsownego treningu, wymieniali zdarte nakładki hamulcowe, regulowali silniki.<br>Od strony wjazdu zbliżał się ubłocony fiat Kosińskiego. Stojący w drzwiach hotelu Wyroba natychmiast ruszył w jego kierunku. Za nim podreptał wiotki młodzieniec z magnetofonem na ramieniu.<br>- Panie Jacku! - wołał z daleka Wyroba - panie Jacku! Kosiński zatrzymał się i wysiadł z samochodu.<br>- Czy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego