śniło mi się, że idę z Sabinką <br>i jej lalką Ryfką przez ogromny las. I nagle zza jakiegoś <br>krzaka wypada dozorca Mateusz i grozi nam grubym kijem: <br><br>- Ja wam dam, łobuzy! <br><br>Ale my z Sabinką uciekamy prędko, prędziutko, aż <br>na szczyt wysokiej góry czy też może schodów. Siadamy <br>sobie we framudze okna, w rozkosznym poczuciu bezpieczeństwa, <br>i liżemy długi, farbowany cukierek od pani Rudzkiej. Raz <br>ja, a raz ona! <br><br>6.<tit>Dziecko elfów</><br><br>Sabinka przyszła nazajutrz z Ryfką. Ryfka była bardzo <br>brzydka. Uszyta z gałganów, ręce jej nie miały dłoni, <br>a nogi stóp, gutaperkowa* zaś głowa miała dziwnie <br>bezmyślny i tępy wyraz