maskotki i opowiadać nowożeńcom, jak z królem Jagiełłą ganiali Krzyżaków pod Grunwaldem. Kilka lat pracowałem w Szwecji. Do pracy przyszedłem "z ogłoszenia". Warunek był tylko jeden: kompetencje! Można mieć lat trzydzieści, a można sześćdziesiąt cztery, czyli być na rok przed emeryturą, byleby człowiek znał się na rzeczy. W mojej firmie funkcjonował zespół złożony z przedstawicieli trzech pokoleń. Ja byłem średniakiem, a obowiązki szefa pełnił facet, który według polskiego obyczaju powinien już tylko rzeźbić świątki w drzewie. Początkowo byłem nawet skłonny twierdzić, że jest to wyraz szwedzkiego zacofania, ale kiedy porównywałem kondycję obydwu gospodarek, szwedzkiej i polskiej, nabierałem nieco innych, niepopularnych u