Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
moja, i tak dalej. Otóż odnoszę wrażenie, że to się skończyło. Dawno i nieprawda. A jednak szkoda. To tylko chciałem pani powiedzieć. Szkoda wielka. I padam do nóg pani dobrodziejce, bo muszę jechać po groch dla kwatermistrzostwa. Adieu!
Stuknął obcasami, odwrócił się i poszedł żwawym krokiem, wychodząc założył na bakier furażerkę. Zaledwie zniknął podporucznik, zjawił się przy jej stoliku młodziutki podchorąży, z rumieńcem na policzkach.
- Przepraszam panią, czy ten podporucznik nie okazał się przypadkiem arogancki?
- A cóż to pana obchodzi?
- Rzeczywiście - wymamrotał. - Wcale nie to chciałem powiedzieć. Ale to tylko dlatego, proszę mi wierzyć, że nie mam doświadczenia. Ojejku, wcale nie
moja, i tak dalej. Otóż odnoszę wrażenie, że to się skończyło. Dawno i nieprawda. A jednak szkoda. To tylko chciałem pani powiedzieć. Szkoda wielka. I padam do nóg pani dobrodziejce, bo muszę jechać po groch dla kwatermistrzostwa. Adieu!<br>Stuknął obcasami, odwrócił się i poszedł żwawym krokiem, wychodząc założył na bakier furażerkę. Zaledwie zniknął podporucznik, zjawił się przy jej stoliku młodziutki podchorąży, z rumieńcem na policzkach.<br>- Przepraszam panią, czy ten podporucznik nie okazał się przypadkiem arogancki?<br>- A cóż to pana obchodzi?<br>- Rzeczywiście - wymamrotał. - Wcale nie to chciałem powiedzieć. Ale to tylko dlatego, proszę mi wierzyć, że nie mam doświadczenia. Ojejku, wcale nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego