Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Dorota rozchyliła usta. Chciała krzyczeć, biec ku samochodowi. Ale stała w miejscu, sparaliżowana przekonaniem, że wszystko się powtórzy. Jeszcze jeden człowiek odwróci oczy, wyniesie się jak najdalej od cudzych kłopotów. Na Westerplatte nie było już bohaterów. Nie chciała kolejnego rozczarowania.
- To machorka? - zapytał dziwnym, trudnym do określenia tonem mężczyzna z furgonetki. Był starszy od Doda. Ale najwyraźniej nie wykorzystał tych lat, by zmądrzeć.
- Że jak? - Olo wyjął skręta, obejrzał odruchowo. - Ty, dziadek, o co biega? Chcesz czegoś?
- Od was? - kierowca jakby zastanawiał się chwilę. - Nie. Ale z paniami zamieniłbym słówko.
- Zjeżdżaj - mruknął równie jak on spokojny Dodo. Silnik postukiwał cicho, wystarczyło
Dorota rozchyliła usta. Chciała krzyczeć, biec ku samochodowi. Ale stała w miejscu, sparaliżowana przekonaniem, że wszystko się powtórzy. Jeszcze jeden człowiek odwróci oczy, wyniesie się jak najdalej od cudzych kłopotów. Na Westerplatte nie było już bohaterów. Nie chciała kolejnego rozczarowania.<br>- To machorka? - zapytał dziwnym, trudnym do określenia tonem mężczyzna z furgonetki. Był starszy od Doda. Ale najwyraźniej nie wykorzystał tych lat, by zmądrzeć.<br>- Że jak? - Olo wyjął skręta, obejrzał odruchowo. - Ty, dziadek, o co biega? Chcesz czegoś?<br>- Od was? - kierowca jakby zastanawiał się chwilę. - Nie. Ale z paniami zamieniłbym słówko.<br>- Zjeżdżaj - mruknął równie jak on spokojny Dodo. Silnik postukiwał cicho, wystarczyło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego