Samym scyzorykiem, niewielkim, o dwu ostrzach, nic nie zwojuje. <br>Można było czymś takim grać od biedy w pikuty, wyciąć <br>z rowu kępę mleczu dla królików Palucha - to <br>wszystko.<br>Paluch hodował króliki na spółkę z intendentem. <br>Paluch - dla uciechy i roboty, intendent - dla mięsa <br>i skór. Wszystkie intendenciątka paradowały zimą <br>w futrzanych kapotach i czapach, intendentowa w kurtce; na wiosnę <br>towarzystwo wdziewało królicze serdaki. Paluch ryczał <br>jak cielę odstawione za wcześnie od matki, kiedy intendent <br>zabierał się do królobicia. Uciekał do sypialni, wciskał <br>głowę pod poduszkę i jęczał, a potem spał <br>do wieczora. Budzony na kolację, pytał "już?" <br>i spokojnie, jakby nic