szczupła, ale nie chuda, związana w sobie ciasno, z głową odrzuconą do tyłu, jakby całe niebo należało do niej, podobna była do podwiązanego mocno w wigilijną noc na większy urodzaj jabłonkowego szczepu.<br> Lubiłem spoglądać, gdy wchodziła pod wierzby lub w młodziutki sad.<br> Musiała wtedy schylać głowę, żeby nie zawadzić o gałązki, i jej usztywniona tybetka podnosiła się odsłaniając szyję.<br> Ilekroć spoglądałem na ten przesmyk jej ciała, obnażonego między tybetką a wyciętą sukienką, miałem ochotę podbiec do niej i pocałować ją w usta.<br> Jakoż jej usta, gdy przechodziła pod wierzbami, gdy wchodziła w sad, były zawsze lekko wydęte, jakby miała zamiar chwycić