ręce. - Ach, o to chodzi - powiedział, usiłując przypomnieć sobie, jak ma na nazwisko Joanna z siódmej klasy, co okazało się niemożliwe z tego prostego powodu, że dyrektor od lat już nie starał się zapamiętywać ani imion, ani nazwisk, ani nawet twarzy swoich podopiecznych, którzy anonimową masą przewalali się poza jego gabinetem. <br>- Towarzysz zajmuje się sportem? - zapytał, chcąc nie dopuścić do pytania o nazwisko, gdyby przybysz również go nie znał.<br>- Tak, jestem trenerem i chcę tę małą wciągnąć do swojej grupy.<br>- Nie ma żadnych przeszkód, sam już myślałem, żeby się z wami skontaktować w tej sprawie - dyrektor pozwolił sobie na blef. Czuł