Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Tak, o historii. A, panie, jak cudownie on gadał. Jak się tak siedziało, gębę rozdziawiło, to by i chałupa mogła zgorzeć albo i grodowi by na plecy siedli. A jak się jeszcze ślepia zamknęło, to się wszystko w myślach układało, tak jakby człowiek te wszystkie przeszłe wypadki sam oglądał. Pięknie gadał.
- Ty też pięknie gadasz - Doron pociągnął łyk piwa. - Tyle, że długo.
Salot znów się speszył i zamilkł. Doron tak naprawdę bardzo lubił go słuchać. Sługa zawsze mówił z przejęciem, przeżywał wszystko, a przy tym potrafił opowiadać ładnie i ciekawie. Spośród Doronowych ludzi nikt nie umiał przegadać Salota. Pewnego razu Liść
Tak, o historii. A, panie, jak cudownie on gadał. Jak się tak siedziało, gębę rozdziawiło, to by i chałupa mogła zgorzeć albo i grodowi by na plecy siedli. A jak się jeszcze ślepia zamknęło, to się wszystko w myślach układało, tak jakby człowiek te wszystkie przeszłe wypadki sam oglądał. Pięknie gadał.<br>- Ty też pięknie gadasz - Doron pociągnął łyk piwa. - Tyle, że długo.<br>Salot znów się speszył i zamilkł. Doron tak naprawdę bardzo lubił go słuchać. Sługa zawsze mówił z przejęciem, przeżywał wszystko, a przy tym potrafił opowiadać ładnie i ciekawie. Spośród Doronowych ludzi nikt nie umiał przegadać Salota. Pewnego razu Liść
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego