Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
intensywnie. Brwi wygięte w gotycki łuk i oczy szarozielone, ale tak samo jak tamtej nocy gwiaździste, przykuwały uwagę. Skąd z nagła tyle dojrzałej urody? Wyczuwał w niej gorączkę i ból.
Ona, pochyliwszy się, przepraszała:
- Nie chciałam, moja śliczna. - Nagle, kuglarsko odmieniona, zapytała: - Dlaczego ta konspiracja?
- Jaka tam konspiracja, nic nadzwyczajnego, gadaliśmy o pogodzie - łagodnie wyjaśnił Konstanty. Róża zawsze mu się podobała, chociaż rodzina.
Róża udała, że nie zauważa, jak obaj na nią patrzą.
- Konstanty robi nam nadzieję na drewno - powiedział Jassmont.
- Zaraz, zaraz, nie tak od razu, mówiłem tylko, że się postaram, powinno mi się udać, ale głowy dać nie mogę
intensywnie. Brwi wygięte w gotycki łuk i oczy szarozielone, ale tak samo jak tamtej nocy gwiaździste, przykuwały uwagę. Skąd z nagła tyle dojrzałej urody? Wyczuwał w niej gorączkę i ból. <br>Ona, pochyliwszy się, przepraszała:<br>- Nie chciałam, moja śliczna. - Nagle, kuglarsko odmieniona, zapytała: - Dlaczego ta konspiracja?<br>- Jaka tam konspiracja, nic nadzwyczajnego, gadaliśmy o pogodzie - łagodnie wyjaśnił Konstanty. Róża zawsze mu się podobała, chociaż rodzina.<br>Róża udała, że nie zauważa, jak obaj na nią patrzą. <br>- Konstanty robi nam nadzieję na drewno - powiedział Jassmont.<br>- Zaraz, zaraz, nie tak od razu, mówiłem tylko, że się postaram, powinno mi się udać, ale głowy dać nie mogę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego