Typ tekstu: Książka
Autor: Stasiuk Andrzej
Tytuł: Opowieści galicyjskie
Rok: 1995
i owocowego wina. Bezpieczne i znajome dziedzictwo, granica ojcowizny, chrzest, niedzielna msza i cmentarz.
No więc Janek mógłby jak co dzień wejść do tego smrodliwego czyśćca, do tego przedpokoju dnia następnego, zacząć rozmowę o wszystkim z kimkolwiek i czekać, aż ktoś znudzony siorbaniem mętnego piwa zamówi flaszkę i ożywi nurt gadaniny, skieruje go w stronę najodleglejszych wspomnień albo w mgliste rozlewiska jutra. Ale Janek wdrapuje się na ceratowe siedzenie, wciska sprzęgło, wajchuje i wytacza się tyłem na podwórko, potem owija stalową liną beczkę z paliwem, podciąga wyciągarką i beka zwisa tuż pod jego tyłkiem.
- Stara! No to jadę! - i już chce
i owocowego wina. Bezpieczne i znajome dziedzictwo, granica ojcowizny, chrzest, niedzielna msza i cmentarz.<br>No więc Janek mógłby jak co dzień wejść do tego smrodliwego czyśćca, do tego przedpokoju dnia następnego, zacząć rozmowę o wszystkim z kimkolwiek i czekać, aż ktoś znudzony siorbaniem mętnego piwa zamówi flaszkę i ożywi nurt gadaniny, skieruje go w stronę najodleglejszych wspomnień albo w mgliste rozlewiska jutra. Ale Janek wdrapuje się na ceratowe siedzenie, wciska sprzęgło, &lt;orig&gt;wajchuje&lt;/&gt; i wytacza się tyłem na podwórko, potem owija stalową liną beczkę z paliwem, podciąga wyciągarką i beka zwisa tuż pod jego tyłkiem.<br>- Stara! No to jadę! - i już chce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego