niknął tańczący pławik, aby, łysnąwszy naraz łuską, zmąciwszy wodę, po chwili wynurzyć się na powrót.<br>Nagle, z góry, z platformy, doleciał go zduszony jęk. Pławik jak kamień dał nurka w wodę i na końcu wędki błysnęła olbrzymia, oślepiająca ryba - nie poradzi: całe życie ołowianym gwichtem zawisło na tym wspomnieniu <page nr=202>.<br>- Aha, gagatki!... - wymamrotał Sołomin. - Jeszczeście nie powyzdychali? Cóż, widać bez mojej pomocy nie sądzono wam opuścić tego padołu...<br>Pijany rotmistrz z nabiegłymi krwią, mętnymi oczyma zaczął gramolić się na górę. Szło mu to niesporo. Niepewne nogi ześlizgiwały się ze szprych, ręce, jak drewniane, nie mogły udźwignąć bezwładnego ciała. Wreszcie silnym podrzutem przewalił