teścia wielu ludzi, powtarzał w kółko to samo i obrażał się, jeżeli przyciskali do muru i ostrożnie napomykali , że może mu się przywidziało. Ktoś wtedy wpadł na pomysł, żeby pójść, żeby pójść do stajni proboszcza i zobaczyć, czy jest tam jego gniady. Gniady był - ale spocony, jakby jeżdżono na nim galopem.<br>We dworze naturalnie kipiało i Antonina co dzień przynosiła nową porcję. Babcia Misia powtarzała : " coś okropnego" i uszczęśliwiona z pozagrobowych figli zaprosiła księdza, żeby się wyskarżył. Siorbał herbatę z poziomek i ze strapioną miną przyznał się, że <page nr=56> brak mu już zdrowia, że jeżeli to nie ustanie, to poprosi o przeniesienie