Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
sukinsyna, a zabiję. Nogi z tyłka
powyrywam, krzyż przetrącę, niech chodzi potem na bałyku. Żebym tak
skonał, przetrącę, że kamasza w niedzielę nie da rady już zawiązać,
łyżki z jedzeniem do gęby nie doniesie. Na całe życie zapamięta to
twoje oko. Umrze, a będzie pamiętał. Z dymem puszczę. Bo taką gangrenę
tylko z dymem puścić, rozpalonym żelazem wypalić, żeby go święta ziemia
nie nosiła, i tak samo jego psu wybiję oko. Może Kurtyka, co? To
podobne do tego fałszywca. A może Janiszewski? Nie. A kto? Zaprowadź
mnie. Zaprowadzisz? Pies żeś, to przecież trafisz. Musisz trafić.
Ale Kruczek tarmosił tylko łbem w
sukinsyna, a zabiję. Nogi z tyłka<br>powyrywam, krzyż przetrącę, niech chodzi potem na bałyku. Żebym tak<br>skonał, przetrącę, że kamasza w niedzielę nie da rady już zawiązać,<br>łyżki z jedzeniem do gęby nie doniesie. Na całe życie zapamięta to<br>twoje oko. Umrze, a będzie pamiętał. Z dymem puszczę. Bo taką gangrenę<br>tylko z dymem puścić, rozpalonym żelazem wypalić, żeby go święta ziemia<br>nie nosiła, i tak samo jego psu wybiję oko. Może Kurtyka, co? To<br>podobne do tego fałszywca. A może Janiszewski? Nie. A kto? Zaprowadź<br>mnie. Zaprowadzisz? Pies żeś, to przecież trafisz. Musisz trafić.<br> Ale Kruczek tarmosił tylko łbem w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego