sie końdek miejsca w nim nońdzie - sentencjonalnie powiedział stary chodźciez do karcmy.<br>Ruszyli, góral z niedźwiedziem, objęci w serdecznym uścisku, przeciskając się między rajdowymi maszynami. Za nimi podreptał mały fotograf.<br>Znów nad parkingiem rozległ się wysoki śpiew, tym razem na dwa głosy.<br><gap><br>Kosiński wolno ruszył spod hotelu.<br><page nr=10><br>2.<br>Parking opustoszał, gapie wrócili do swoich domów wczasowych, na obiad, zresztą nie było już na co patrzeć. Na placu został samotny fiat z numerem dwa, stojący jeszcze na specjalnej platformie, na której został przywieziony z Warszawy. Jego kierowca, Stefan Gorczyca, odsypiał w pokoju hotelowym ostry dwutygodniowy trening, który zdążył odbyć, zanim ktokolwiek z