Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
go za koszulę na piersiach i zaczął tłuc nim o ścianę. Przerażony człowiek usiłował odepchnąć rozwścieczonego maga. Wargi mu drżały. Coś mówił, czemuś przytakiwał, czemuś zaprzeczał, wciąż z wypisaną na twarzy paniką. Wiatr Na Szczycie puścił go wreszcie.
"Chodź, Kamyk. Czas wracać."
Z żalem opuściłem Nocnego Śpiewaka. Płacz dławił w gardle. Kara nie była na miarę winy. Co zrobiła z nim Straż, że w jednej chwili z kandydata do błękitu stał się żałosnym strzępem człowieka?
Wiatr Na Szczycie objął mnie ramieniem. Nie odsunąłem się. Było mi wszystko jedno.
"Postraszyłem trochę tego szczura. Będzie dbał o chłopaka. Łóżko, koce i tak dalej
go za koszulę na piersiach i zaczął tłuc nim o ścianę. Przerażony człowiek usiłował odepchnąć rozwścieczonego maga. Wargi mu drżały. Coś mówił, czemuś przytakiwał, czemuś zaprzeczał, wciąż z wypisaną na twarzy paniką. Wiatr Na Szczycie puścił go wreszcie.<br>"Chodź, Kamyk. Czas wracać."<br>Z żalem opuściłem Nocnego Śpiewaka. Płacz dławił w gardle. Kara nie była na miarę winy. Co zrobiła z nim Straż, że w jednej chwili z kandydata do błękitu stał się żałosnym strzępem człowieka?<br>Wiatr Na Szczycie objął mnie ramieniem. Nie odsunąłem się. Było mi wszystko jedno.<br>"Postraszyłem trochę tego szczura. Będzie dbał o chłopaka. Łóżko, koce i tak dalej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego