Typ tekstu: Strona internetowa
Autor: Andrzej Otrębski
Tytuł: strona łowiecka
Rok: 2003
stanęła w nim dęba, pokazała rogi i zaczęła ziać jadem słusznego, długo tłumionego oburzenia. Na próżno łagodnie i rzewnie prosiliśmy go, by szedł dalej z nami albo z Mikołajem wrócił na noc do chaty.
- Teraz?! - zawołał - Po nocy? Zwariowaliście?
Nie śmieliśmy odpowiedzieć na te trzy retoryczne pytania. Dusiło nas w gardle. Odeszliśmy, spuściwszy głowy...
Dopiero o kilkadziesiąt kroków dalej, już na drugim przejściu przez bagno, kurcz krtani ustąpił: mogliśmy nareszcie roześmiać się na głos.

Do pierwszej w nocy suszyliśmy buty i ubranie nad dymiącym ogniskiem z mokrych gałęzi karłowatej brzeziny. O kilometr od nas, w czarnym mroku, płonęło ognisko rozgoryczonego do
stanęła w nim dęba, pokazała rogi i zaczęła ziać jadem słusznego, długo tłumionego oburzenia. Na próżno łagodnie i rzewnie prosiliśmy go, by szedł dalej z nami albo z Mikołajem wrócił na noc do chaty.<br>- Teraz?! - zawołał - Po nocy? Zwariowaliście?<br>Nie śmieliśmy odpowiedzieć na te trzy retoryczne pytania. Dusiło nas w gardle. Odeszliśmy, spuściwszy głowy...<br>Dopiero o kilkadziesiąt kroków dalej, już na drugim przejściu przez bagno, kurcz krtani ustąpił: mogliśmy nareszcie roześmiać się na głos.<br><br>Do pierwszej w nocy suszyliśmy buty i ubranie nad dymiącym ogniskiem z mokrych gałęzi karłowatej brzeziny. O kilometr od nas, w czarnym mroku, płonęło ognisko rozgoryczonego do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego