jakby tak Donię za giry pociągnęła - zaśmiał się Mareczek, który dotąd się nie odzywał, myśląc jeszcze o starożytnym Egipcie.<br>- No, to by było - wszyscy zaczęli się śmiać.<br>- Jakby tę grubą girę spod pierzyny wystawiła, a tu ją coś drapie.<br>- Ona w krzyk, wylatuje z łóżka, zapala światło, nic.<br>- Kładzie się, gasi światło, a tu znowu.<br>- Przestańcie się wyśmiewać - powstrzymała ich Mira.<br>- O Jezu, kto się wyśmiewa, przecież to z Doni, a nie z niej.<br>- No, ale ona teraz leży tam i wszyscy się modlą, a my tu co?<br>- To grzech.<br>- Kto ma grzech? Donia, bo kłamie i oszukuje.<br>- Ale nie my