Typ tekstu: Książka
Autor: Libera Antoni
Tytuł: Madame
Rok: 1998
enerdowskiej (nota bene, nie znajdował się on nawet w pudełku, lecz w celofanowej torebce spiętej ordynarną miedzianą zszywką) upokarzało mnie w sposób nieznośny.
Zażenowany do granic wytrzymałości, schowawszy przeklęty zegarek czym prędzej do kieszeni, zszedłem ze sceny i rzuciłem się do wyjścia, chcąc jak najszybciej zniknąć z pola widzenia rozradowanej gawiedzi. W drzwiach jednak zatrzymał mnie jakiś osobnik o ospowatej twarzy, odciągnął na stronę i podsuwając jakiś papier, powiedział:
- Trzeba tu pokwitować odbiór.
A gdy, pośpiesznie złożywszy swój podpis, znów rzuciłem się do ucieczki, krzyknął za mną zniecierpliwionym głosem:
- Halo! Chwileczkę! Masz tu jeszcze gwarancję!

Wracałem do domu w stanie skrajnego
enerdowskiej (nota bene, nie znajdował się on nawet w pudełku, lecz w celofanowej torebce spiętej ordynarną miedzianą zszywką) upokarzało mnie w sposób nieznośny.<br>Zażenowany do granic wytrzymałości, schowawszy przeklęty zegarek czym prędzej do kieszeni, zszedłem ze sceny i rzuciłem się do wyjścia, chcąc jak najszybciej zniknąć z pola widzenia rozradowanej gawiedzi. W drzwiach jednak zatrzymał mnie jakiś osobnik o ospowatej twarzy, odciągnął na stronę i podsuwając jakiś papier, powiedział:<br>- Trzeba tu pokwitować odbiór.<br>A gdy, pośpiesznie złożywszy swój podpis, znów rzuciłem się do ucieczki, krzyknął za mną zniecierpliwionym głosem:<br>- Halo! Chwileczkę! Masz tu jeszcze gwarancję!<br><br>Wracałem do domu w stanie skrajnego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego