po plewieniu grządek po deszczu, w lewej dłoni tkwiła drzazga. Nawet nie poczułem, kiedy się wbiła. Na buty i nogawki spodni wolałem nie patrzeć.<br>Wysiadłem z auta i otworzyłem bagażnik. Liczyłem na to, że mam w apteczce pincetkę i wodę utlenioną, ale nic z tego. Znalazłem tylko nożyczki, trójkątną chustę, gazę i plaster. Wyjąłem drzazgę nożyczkami, przykleiłem plaster i powinienem był już jechać do domu, ale nie pojechałem. Coś mnie tam wciąż trzymało i nie pozwalało ruszyć się z miejsca. Czułem, że w Bolkowie kryje się jeszcze coś, czego powinienem się dowiedzieć.<br>Pojechałem na uliczkę, przy której stał dom Rudego. Było