pytamy.<br>- Tak, mam - mówi. - To mnie szukacie, od 15 minut jestem wraz z synem w schronisku.<br>- Chwała Bogu. Niech pan siada i opowie, jak dotarł pan na Turbacz!- wołamy. Równocześnie łączymy się z dyżurką na Długiej Polanie, dziękując kolegom za gotowość do akcji.<br>- Po rozmowie na szczycie Wsołowej z kierowcą gazika, udałem się wraz z synem po śladach auta ciągnąc sanki z bagażem, które bez przerwy się wywracały. Po jakimś czasie dobrnąłem do kaplicy koło szlaku i dalej za śladami do szałasu, który stoi przy drodze. Zrobiliśmy sobie odpoczynek, było już szaro, potem zrobiło się ciemno, zerwał się wiatr, zaczął sypać