Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
i miał taki tępy wyraz twarzy. Na początku córka przychodziła po niego i starała się go wyciągnąć, to stad, to z jakiejś innej kawiarni albo baru, i ja go prosiłam, żeby poszedł do żony, żeby coś ze sobą zrobił, ale nic nie pomagało. Potem przestał tu przychodzić i upijał się gdzie indziej, bo ja już nie mogłam tego znieść, czułam się winna, tak to już jest z pijakami, że wszyscy naokoło czują się winni, tylko nie oni. Wyrzuciłam go kiedyś, zresztą goście byli niezadowoleni, bo siedział tu od rana i po południu był już zupełnie nie do wytrzymania. Bełkotał coś bez ładu
i miał taki tępy wyraz twarzy. Na początku córka przychodziła po niego i starała się go wyciągnąć, to stad, to z jakiejś innej kawiarni albo baru, i ja go prosiłam, żeby poszedł do żony, żeby coś ze sobą zrobił, ale nic nie pomagało. Potem przestał tu przychodzić i upijał się gdzie indziej, bo ja już nie mogłam tego znieść, czułam się winna, tak to już jest z pijakami, że wszyscy naokoło czują się winni, tylko nie oni. Wyrzuciłam go kiedyś, zresztą goście byli niezadowoleni, bo siedział tu od rana i po południu był już zupełnie nie do wytrzymania. Bełkotał coś bez ładu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego