Janek... był Janek, przystojny, piękny chłopak... jak to było małe, to siedziało to w oknie i kiwało się... Moja mama mawiała, że się kiwał jak Żyd w kościele... Teraz ma ze czterdzieści pięć lat, przystojne chłopisko, czarny, lekko szpakowaty, rosły... barczysty... młody przecież jeszcze mężczyzna... Ale od początku... tydzień temu, gdzieś koło pierwszej w nocy słyszę, jak ktoś puka do tych sąsiadów, do tego mechanika, który mi tak dokucza tymi swoimi samochodami... delikatnie puka... ale stale i wytrwale... ja już byłam w łóżku... Potem puka do mnie...<br> <page nr=28><br> Wstaję, podchodzę pod drzwi i pytam, kto tam. ŤPani Wilkowať, mówi tamten za drzwiami