tłuściutkim sąsiadem i choć dygoce z zimna, na jego sinych prawie ustach pojawia się uśmiech.<br> A jeśli - zaczynam się obawiać - nasze wspaniałe czasy, te wszystkie odżywki, to lepsze niż w latach sześćdziesiątych jedzenie, pchną go nagle, powiedzmy, już w gimnazjum, do ligi szkolnych liderów, jeśli już wtedy przezwycięży zapisane w genach ograniczenie i wyskoczy mi do góry, podrośnie, nabierze ciała, jeśli świat nagle objawi mu się jako coś przyjaznego i całkiem wygodnego? Jeśli zobaczy, że należy do rasy zdobywców, że jego dad is rich, a jego mum is good lookin'? To co wtedy? Co go uchroni przed grzechem? Może bardzo szybko