niewdzięczność w stosunku do mnie. Powiedziałbym, że miał w sobie coś z żałosnej, a równocześnie odpychającej osobowości Van Gogha. Obrazy Mariana, wystawiane w Paryżu, w Hadze, w Monte Carlo, wywoływały najbardziej kontrowersyjne opinie. Obok entuzjastycznych recenzji ukazywały się w prasie słowa potępienia, a nawet szyderstwa, W moim przekonaniu Marian był genialny, toteż nie szczędziłem pieniędzy na zaspokojenie jego potrzeb. Szczególny mój podziw budziły miniatury na kości słoniowej w stylu malarstwa staroperskiego. Materiał, który mu do tego służył, pochłaniał znaczne sumy, zwłaszcza że Marian przy najmniejszym potknięciu deptał albo rozbijał młotkiem kosztowne krążki kości słoniowej.<br>Pozory podobieństwa opierały się więc tylko na