szept.<br><page nr=206> - Napiszcie... wracam... uśmiechnięta.<br>Drzwi skrzypnęły, doktor odciągnął Martę, opuściła zdrętwiałe ramiona, tuż koło jej policzków przesunęły się czyjeś buty... Znowu trzeszczy podłoga, westchnienia trzepocą, wzbijają się chmurą...<br>- Tak. Skończone - mówił doktor.<br>Martę ktoś dźwignął z ziemi, poznała twarde palce Pawła - "patyki, patyki" - wsparła się o szafę, uniosła z trudem głowę - i zobaczyła Adama.<br>Na tle ciemnego przedpokoju stał jej ojciec w drzwiach, zgarbiony, coś trzymając oburącz. Postąpił krok naprzód zawołał:<br>- Elciu, Elciu kochana!<br>Syknięto z dwóch stron.<br>Władysław - z rysami skurczonymi - zabiegł mu drogę, położył palec na ustach, drugą ręką wskazał łóżko.<br>Siedziała tam umarła Róża. Nie zdążono jeszcze zniżyć