miłość nie była ani nieprawdopodobna, ani absurdalna, lecz najprostsza, najbardziej oczywista i spełniona.<br>- Ale Iw też mnie kochała - szepnął i nagle zrobiło mu się dziwnie przykro, bo uświadomił sobie, że po raz pierwszy pomyślał o ich miłości w czasie przeszłym.<br>Teraz, podróżując po chorej z nienawiści Europie, wśród ludzi pełnych gniewu, zdrady, pogardy, goryczy, wyczuwał narastające przerażenie. Świadomość własnej niemocy? Raczej wyrzuty sumienia... Iw została tam niemal sama. Z młodziutkim, niedojrzałym mężczyzną, za którego tak pochopnie i prędko wyszła za mąż, ze zwariowaną matką, niby-wróżką, hodującą koty, która wciąż szukała dla córki odpowiednich bogatych kochanków, z niemowlakiem, którego urodziła w