Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
jakakolwiek "dzielność" i kiedy już się namachają szabelką na barykadzie, to wychodzą z nich zwykłe mazgaje. Krzystka nie stać było jednak na niezbędną w takim razie ironię i poległ na terenie przeciwnika, nie dając nam żadnej odpowiedzi prócz tej znanej, że "paranoja"... Na ekranie pojawił się natomiast dawno nie widziany gość, czyli polski inteligent. Wydawało się, że wszyscy o nim - nie widzieć czemu - zapomnieli. Miał chyba wielkiego kaca w tych przejściowych czasach, gdy wszyscy piali o misji klasy średniej i niedoli klasy robotniczej. On jeden przyznawał się cichaczem do nowego świata - poniekąd sam go przecież wymyślił. Niewiele się przez te lata
jakakolwiek "dzielność" i kiedy już się namachają szabelką na barykadzie, to wychodzą z nich zwykłe mazgaje. Krzystka nie stać było jednak na niezbędną w takim razie ironię i poległ na terenie przeciwnika, nie dając nam żadnej odpowiedzi prócz tej znanej, że "paranoja"... Na ekranie pojawił się natomiast dawno nie widziany gość, czyli polski inteligent. Wydawało się, że wszyscy o nim - <orig>nie widzieć czemu</> - zapomnieli. Miał chyba wielkiego kaca w tych przejściowych czasach, gdy wszyscy piali o misji klasy średniej i niedoli klasy robotniczej. On jeden przyznawał się cichaczem do nowego świata - poniekąd sam go przecież wymyślił. Niewiele się przez te lata
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego