z szyderczym współczuciem. Ogórek miał opinię człowieka dobrze żyjącego z "Jędrusiami", mówiono nawet cichcem że sam "należy".<br>"Zaprasza go na jutro, jakby mieszkał obok w gajówce" - wspomniał piętnastokilometrową odległość dzielącą gajówkę od dworu i zaraz naszła go myśl: "Piętnaście, nie piętnaście, a jednak się dowiedział. Wieś o mnie pamięta..." - zakołysała go przyjemnie ambicja. Mieszkał tu dwa lata. To on wiedział, gdzie w trzydziestym dziewiątym ośmiu żołnierzy i dwu oficerów, którzy przebrali się "na cywila" w pokojach wuja, zakopało broń. To on, choć "ze dworu", zaczął zbrojenie wiejskiej konspiracji, zapoczątkowanej przez miejscowego nauczyciela, który odebrał jego "harcerskie słowo honoru.", że dworskie ziemie po