oddał po prostu część swoich udziałów wspólnikowi, żeby mieli "po równo", czyli po połowie. Doszedł do wniosku, że pracowityv Helwetczyk więcej firmie z siebie daje, niż mniej emocjonalnie zaangażowany w słodycze Polak. Posunięcie to zdumiewa mnie do dziś. Bo, z jednej strony, ten iście wielkopański gest bezinteresowności jest może i godzien podziwu, ale z drugiej nasuwa się pytanie, dlaczego, zamiast zwiekszyć wkład pracy, jeden ze wspólników postanowił sobie zmniejszyć dochody? <br> Pan Baselgia miał, podobnie jak ojciec, troje dzieci, również dwóch synów i córkę. Nieuleczalnie chora jego żona przebywała w jakimś szwajcarskim sanatorium. Jednego z synów wspomnę tylko dlatego, że miał na imię